JEST WIELKI
Nowy Isuzu D-Max AT35 wygląda w dużej mierze niezmieniony w porównaniu z modelem przedprodukcyjnym, z masywnymi oponami i szerokim zestawem karoserii. Pod względem wymiarów ma 5265 mm długości, 2040 mm szerokości i 1895 mm wysokości. Obok standardowego modelu ten jest o 315 mm szerszy i o 205 mm wyższy. Rozstaw osi pozostaje taki sam i wynosi 3 125 mm, ale rozstaw kół przednich i tylnych zwiększono o 125 mm, co daje wymiar 1 695 mm na obu osiach. Prześwit zwiększył się o 33 mm przy podanej wartości 273 mm. Masa własna Isuzu D-Max AT35 to 2 230 kg, czyli nieco więcej niż 2 045 kg podane dla standardowego modelu z podwójną kabiną. Dzięki nowemu zestawowi karoserii D-Max oferuje kąt natarcia 35 stopni. 17-calowe koła są owinięte oponami 315/70, które są przeznaczone do pokonywania zarówno śniegu, jak i piasku.
WYGLĄD
Zmiany w standardowym D-Max obejmują dodanie wzmocnionego podwozia, podniesione zawieszenie Bilstein i 35-calowe opony o dużej średnicy na ekskluzywnych felgach aluminiowych. Szersze nadkola zakrywają opony, a wysunięte stopnie ułatwiają dostęp do podniesionego wnętrza podwójnej kabiny. Dobrą wiadomością dla użytkowników biznesowych jest to, że ulepszenia nie wpływają na ładowność ani zdolność holowania D-Maxa, co oznacza, że dla celów podatkowych pozostaje on sklasyfikowany jako pojazd użytkowy. Arctic wygląda wręcz obłędnie. W tym kolorze po prostu zwraca na siebie uwagę jak mało który pojazd, a postawiony na dużym parkingu wśród innych aut prezentuje się wprost monumentalnie.
NAPĘD
Dzięki wyższej masy i niezmienionych przełożeń w mostach, importer zdecydował się na dołożenie do małego i stosunkowo słabego silnika czipu podnoszącego teoretycznie moc o 20 proc. Pod maską znajduje się ten sam 1,9-litrowy, rzędowy, 4-cylindrowy silnik wysokoprężny, jaki można znaleźć w standardowym D-Max. Teoretycznie więc jednostka 1.9 o fabrycznej mocy 163 KM ma teraz tej mocy ok. 196 KM i faktycznie auto jeździ przynajmniej tak dynamicznie jak normalny D-Max. W testowym egzemplarzu zamontowao sześciobiegową automatyczną skrzynię biegów, z przyspieszeniem wynoszącym od 0 do 100 km/h w odpowiednio 12,7 i 13,0 sekund. Nowa konstrukcja silnika została zoptymalizowana także pod względem obniżenia oporów, a więc i zużycia paliwa. Zamiast dotychczasowego układu dwóch turbosprężarek wykorzystano jedną, za to z systemem VGT. Wśród licznych filtrów, nie ma jednak filtra SCR, co ma dobrze świadczyć o ograniczeniu emisji tlenków azotu.
JAZDA W TERENIE
Wysoka pozycja za kierownicą i duża średnica opon sprawiają, że przeszkody terenowe zdają się maleć. Uzyskany prześwit rzędu 30 cm i całkiem gładka linia podwozia wzmocniona także solidną osłoną przodu i pod silnikiem, sprawiają, że polne koleiny nie są przeszkodą. Dla większości użytkowników pickupów w stanie fabrycznym AT35 może rzeczywiście jawić się jako czołg. Zachęceni kilkoma przejazdami przez piach postanowiliśmy więc zaatakować coś ambitniejszego. Jednak wraz ze wzrostem oporów ruchu przypomniała o sobie prosta mechanika – większe koła oznaczają mniejszą siłę napędową. Momentami było to całkiem odczuwalne, nawet z wykorzystaniem reduktora. Do pełni off-roadowego szczęścia brakuje więc dostosowania prze- łożeń w mostach. Drugim brakiem wydaje się być absencja wyciągarki. Szkoda byłoby się gdzieś wykrzyżować, co jest całkiem możliwe, gdyż wykrzyż AT35 nie wydaje się istotnie większy niż w standardzie, a w tylnym moście jest jedynie LSD.
PODSUMOWANIE
Isuzu D-Max Arctic Trucks jest nietuzinkowym pojazdem. Nie jest zbyt nowoczesny, jest czasem toporny, trudny, upierdliwy w codziennie jeździe. Ale kochany w tym do czego powstał, czyli do doskonałej jazdy w terenie. Auto jest naprawdę przyjemnym kompanem do pracy, ale również autem dla aktywnej rodziny. Na pewno na plus zapisać ergonomię i nastawienie wnętrza nie tylko dla przedniego rzędu siedzeń. Poza tym na asfalcie oraz utwardzonych drogach prowadzi się pewnie, ale dopiero terenowo auto zdecydowanie sprawia największą frajdę.